Dobiegł końca inwestycyjny hit ostatnich lat, czyli lokaty
bądź konta oszczędnościowe z codzienną kapitalizacją odsetek, które umożliwiały
legalne niepłacenie podatku od zysków kapitałowych (zwanego podatkiem Belki). W
tej sytuacji zaczęliśmy się zastanawiać, w co by tu zainwestować wolne środki –
tradycyjne lokaty w banku są kiepskie, bo ich oprocentowanie jest tak
niewielkie, że po odliczeniu podatku z biedą oddają to, co zabrała inflacja
(wbrew oczekiwaniom po zakończeniu lokat tzw. antybelkowych banki nie podniosły
oprocentowania o wartość podatku, który teraz trzeba zapłacić), lokowanie w fundusze
inwestycyjne jest obarczone sporym ryzykiem i już niejednokrotnie
„przejechaliśmy” się na nich, lokaty strukturyzowane – podobnie – zysk na nich
zależy w dużej mierze od czynników, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
W co zatem zainwestować zwłaszcza, jeżeli chcemy ulokować wolne środki na kilka
lat, a nie myślimy o inwestycji na kilkadziesiąt lat?
Znaleźliśmy ostatnio produkty inwestycyjne, który są
alternatywą dla tego wszystkiego, co wcześniej wymieniłem, a nie wymagają
zainwestowania ogromnych środków. Jedną z takich inwestycji jest inwestycja w uznane,
certyfikowane wino francuskie, które (jak powszechnie wiadomo), im jest starsze
tym lepsze i im jest starsze, tym bardziej zyskuje na wartości. Istnieje
możliwość zakupienia realnych butelek wina z certyfikowanych, bordoskich winnic
i przechowywania ich w oczekiwaniu na wzrost ich wartości (podobnie jak wzrost
wartości akcji na giełdzie). Jaka jest zasadnicza różnica między zakupem wina,
a zakupem akcji? Taka, że wino nigdy nie splajtuje i nie pokaże gorszych
wyników finansowych jak np. spółka, której akcje kupiliśmy, dlatego inwestycja
w akcje obarczona jest taką niepewnością, co do przyszłych zysków, a ponadto –
ilość wina jest skończona. Butelek z rocznika np. 2009, 2010 i 2011 r. rozlano
określoną ilość i jest to ilość skończona, nigdy ich już nie będzie więcej, a
wprost przeciwnie – od czasu do czasu ktoś wypije to wino, a zatem ilość
butelek danego rocznika pozostająca w obiegu może być tylko mniejsza, a nigdy
nie większa, co daje gwarancję systematycznego wzrostu ich wartości. Wystarczy
spojrzeć, ile dziś są warte butelki z lat 80-tych, 90-tych lub jeszcze starsze,
które pozostają w obiegu.
Podobnie jak w wino zainwestować można w niszowe, rzadkie
gatunki whisky rodem prosto ze Szkocji. W Szkocji istnieje mnóstwo lokalnych
destylarni, które produkują specjalne gatunki whisky, które już w momencie
rozlania do butelek stają się rzadkim towarem kolekcjonerskim – otrzymują
specjalne opakowanie, certyfikat itd. I podobnie jak w przypadku wina – ich
ilość jest skończona i nigdy nie będzie większa, co gwarantuje stały,
systematyczny wzrost ich wartości.
Myślicie, że do inwestycji w kolekcjonerskie alkohole
potrzeba góry pieniędzy? Nic podobnego, wystarczy, że posiadacie 15.000 zł, a
za taką kwotę można już złożyć portfel składający się z interesujących
alkoholi. A co, jak będę chciał spieniężyć alkohol i ponownie zamienić go na
gotówkę? Gdzie mam sprzedać to wino bądź whisky? Nie ma problemu, istnieją
specjalne giełdy (tak, jak Giełda Papierów Wartościowych), które umożliwiają
sprzedaż alkoholu i z powrotem zamianę alkoholu na gotówkę. Zaletą giełdy jest
też to, że na bieżąco pozwala śledzić wartość posiadanego przez nas alkoholu. I
najważniejsze – jeżeli sprzedaży alkoholu dokonamy po co najmniej pół roku od
momentu jego zakupu, to zwolnieni jesteśmy z jakichkolwiek podatków od
transakcji.
Dla tych, którzy mają do zainwestowania znacznie większą
gotówkę jest jeszcze jedna, ciekawsza propozycja – inwestycja w nieruchomości
ziemskie (grunty). Jak również powszechnie wiadomo, na ziemi jeszcze nikt nigdy
nie stracił i to jest prawda – nawet o okresie ostatnich kilku lat, kiedy trwa
pogorszenie koniunktury w nieruchomościach spadły cen mieszkań (zarówno tych
kupowanych bezpośrednio od deweloperów, jak i na rynku wtórnym), domów, ale nie
spadły, a wręcz wzrosły ceny działek, zwłaszcza o okolicach dużych miast. Można
oczywiście kupić działkę pod miastem i czekać, aż wzrośnie jej wartość (to
najprostsza forma inwestycji w ziemię), ale można też skorzystać ze swoistej
„dźwigni finansowej”, jaką w nieruchomościach daje różnica między ceną działki
rolnej, a ceną działki budowlanej. Proponujemy inwestycję w zakup udziału w dużej
działce rolnej, która po „odrolnieniu” (czyli przekształceniu w działkę
budowlaną) i podzieleniu na mniejsze działki zostanie sprzedana z krotnym
zyskiem. Cała procedura związana ze
zmianą przeznaczenia gruntu i jej podziałem trwa kilka lat, ale w tym czasie
można naprawdę sporo zyskać i zarobić. Jest to jednak
inwestycja przeznaczona dla tych, którzy dysponują kwotą co najmniej 100.000
zł.
Jeżeli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej o powyższych
inwestycjach, albo po prostu – chcesz zainwestować, to zapraszam do kontaktu z
nami: tel. 601-855-531 lub e-mail: amw.finanse@o2.pl