Można to różnie nazywać – gospodarką neoliberalną, globalizacją gospodarki, ja to nazwę: „kapitalizmem korporacyjnym”, bo jest to zupełnie nowy twór, który towarzyszy nam od kilku ostatnich dekad. Jest zjawiskiem nowym, ale wydaje się też być zjawiskiem całkowicie nieposkromionym.
Niedawno wszyscy zachwycali się tym, że światowy handel jest coraz bardziej liberalny, że nie ma granic w przepływie towarów i usług, że wielkie światowe koncerny wchodzą do biedniejszych krajów i tam inwestują, dziś – widać, że te koncerny (korporacje) wywodzące się z najbogatszych krajów świata są zwykłymi pijawkami żerującymi na biedniejszych krajach i dodatkowo niszczącymi konkurencję w tych krajach. Dobrze to widać na przykładzie Polski (ale nie jest ona wyjątkiem) – wielkie korporacje zawładnęły naszym handlem i robią u nas, co chcą, podobnie jest z wieloma innymi działami gospodarki (banki, przemysł), gdzie dyktat na rynku przejęły korporacje.
Ich potęga i siła jest coraz większa (spójrzmy na koncerny naftowe – dyktują ceny na całym świecie, a równocześnie blokują innowacyjność i nie dopuszczają, aby na rynek weszły paliwa ekologiczne jak np. wodór), a zagrożenia wynikającego z ich potęgi zdaje się nikt nie dostrzegać. Największe koncerny są państwami w państwie i dysponują budżetami większymi, niż budżety niejednych państw, a rządzący państwami zachowują się wobec nich jak pieski żebrzące o kość i proszące o to, aby u nich zainwestowały.
Na czym polega to zagrożenie? Jedyną kategorią ekonomiczną, jaką kieruje się korporacja jest zysk, zysk i jeszcze raz zysk, który dla korporacji wypracowują zarządzający nią i zarabiający bajońskie kwoty prezesi. Zysk, który wypracowuje korporacja w coraz mniejszym stopniu jest inwestowany w rozwój firmy, rzeczywiste inwestycje, a coraz częściej służy jedynie dalszemu pomnażaniu tego zysku przez spekulacje na rynkach na czym tylko się da: już nie tylko na akcjach i instrumentach pochodnych, jak to drzewiej bywało, ale także na walutach, surowcach, artykułach spożywczych przyczyniając się do destabilizacji gospodarek, wzrostu inflacji, ubożenia społeczeństwa itd. Żadnych pozytywów w tych działaniach korporacji nie widać, a tylko one dysponują kapitałami, które są w stanie znacząco zmieniać ceny pszenicy, ropy, miedzi, kursy walut, które tak nas ostatnio wszystkich drażnią.
Kolejnym przykładem negatywnego działania korporacji jest narastające bezrobocie, z którym nie potrafią sobie poradzić rządy wielu krajów, a które nie wynika z rzeczywistego braku pracy, ale z chęci zysku korporacji. Ile razy zdarzyło się wam stać w długiej kolejce do kasy na stacji paliw, w markecie czy gdziekolwiek indziej? Czy ta kolejka musi tam być aż taka długa? Oczywiście, że nie, ale korporacja pracuje na zysk, więc nie zatrudni kolejnych osób, bo to są koszty, więc eksploatuje do cna te osoby, które są zatrudnione, a klient przecież i tak nie ucieknie, bo dokąd? Do konkurencji, w której jest tak samo, bo koncerny się zmówiły?
Dzieje się źle i uważam, że rządy wielu państw, zamiast martwić się problemami Grecji powinny się zająć wszechwładztwem korporacji. Nie jestem zwolennikiem komunizmu (bo a nóż ktoś jeszcze tak pomyśli), ale zwolennikiem prawdziwej gospodarki rynkowej, gdzie wszyscy mają równe szanse, a nie sytuacji, w której silniejszy niszczy słabszego. Dziś dochodzimy do sytuacji, w której wszyscy powoli stajemy się niewolnikami korporacji – zarówno ci, którzy pracują w niej po 8 godzin (od 8.00 do 8.00), jak ci, którzy współpracują z nimi (na dyktat korporacji i warunki przez nie stawiane muszą się godzić drobni producenci, bo indziej sprzedają swój towar, jak nie w ich sieciach handlowych?). Tak to wygląda w każdej branży, gdzie mamy do czynienia ze stykiem korporacja – drobny człowieczek.
Jeżeli nie przeciwstawimy się temu coraz bardziej rozrastającemu się rakowi światowej gospodarki, to wkrótce możemy się spodziewać wszystkiego najgorszego – ceny litra paliwa po 10 zł, kursu franka do złotówki 5 zł, ceny kilograma cukru 10 zł itd., ale z drugiej strony w firmie, w której pracujemy dowiemy się, że nie ma pieniędzy na podwyżki, bo korporacja musi wypracować założony w jej budżecie zysk, zysk, zysk…
Całkiem trzeźwa ocena sytuacji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńw XX wieku w USA też istniały korporacje, monopoliści, jak np. Standard Oil.
OdpowiedzUsuńEgzotyka tego bloga jest powalająca, a to ze względu na bardzo wyszukane teksty.
OdpowiedzUsuń10 procent ludności ma 90% pieniędzy całego świata. Jak widać granica mocno jest wyznaczona. Walka toczy się na wielu polach jak widać nie tylko naftowych.
OdpowiedzUsuńZ żoną długo staraliśmy się o kredyt hipoteczny – ekspert finansowy www.aleksanderkubiak.pl pomógł nam osiągnąć cel. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni.
OdpowiedzUsuńObyśmy nie doczekali takich czasów...Równowagę trzeba zachowywać wszędzie a zyski nie są wcale najważniejsze. Szkoda, że żądza pieniądza tak ubi ludzi.
OdpowiedzUsuńAleksander Kubiak - www.aleksanderkubiak.pl. Świetny fachowiec. Warto mu zaufać!
OdpowiedzUsuń